Wiedza i doświadczenie, które działa! Od ponad trzydziestu lat AUB van Bergen to renomowane biuro pośrednictwa pracy z klientami w sektorze ogrodnictwa szklarniowego, sektorze AGF, sektorze cebulowym i przemysłowym. Dzieląc się naszą wiedzą i doświadczeniem w zakresie procesów produkcyjnych z naszymi klientami, umożliwiamy bardziejfot. Adobe Stock Mądrzy ludzie mówią: dziecko niczemu niewinne. Żebym to ja ich tak posłuchała, zanim osądziłam tę kruszynę, co się dopiero urodziła. Ale cóż to teraz da, takie narzekanie. Wiem, że muszę działać. I obiecuję sobie, że tej sprawy w życiu nie zaniedbam. Zaczęło się wiele lat temu temu Aż trudno uwierzyć, że tak długo mieszkamy już na tym osiedlu. Ojciec jako jeden z pierwszych kupił tu własne mieszkanie. Firma jego przynosiła dochody, a rodzice mieli głowę na karku. Niejeden do dziś im tego zazdrości, że wtedy tak im się udało. Dziś pewnie nie byłoby ich stać na własny dach nad głową, czasy się zmieniły i worki, które produkuje zakład taty, nie przynoszą już takiego dochodu jak na początku lat dziewięćdziesiątych. W ósmej klasie przeprowadziłam się z rodzicami na jedno z pierwszych osiedli strzeżonych w Warszawie. To było coś. Teraz ludzie na potęgę kupują apartamenty w takich miejscach, ale wtedy, kiedy przechodziłam przez bramę z ochroną, czułam się jak jakiś minister. Teraz to śmiesznie brzmi, ale nie miałam wtedy świadomości, że jesteśmy bogaci. Może to i dobrze, bo nie nauczyłam się z tego powodu zadzierać nosa. Osiedle położone było w samych środku dawnego blokowiska, które częściowo wyburzono. Zostali tylko ci, których nie stać było na dopłacanie sobie do innego lokalu. Teraz już wiem: były to rodziny najbiedniejsze i, co tu dużo kryć, patologiczne. Takie jak rodzina Tereski. Nie zwróciłam na nią na początku uwagi, mieszkała przecież dwie ulice dalej, a to w ósmej klasie podstawówki lata świetlne. To Franek, mój młodszy brat, pokazał mi ją pewnego dnia: – Zobacz, niezła laska, co? – zagadał, gdy wracaliśmy ze szkoły. Wzruszyłam wtedy tylko ramionami. Jaki ten mój brat dziecinny, pomyślałam nawet. Wydaje mu się, że taka dziewczyna będzie zadawać się z takim dzieciakiem jak on. Tereska bowiem już wtedy jako dziecko zwracała na siebie uwagę wyglądem. Blondyna z dużym biustem i w za krótkiej, jak na przyzwoitą dziewczynę spódniczce, mogła być pewna męskiego zainteresowania. Wydawała się na dodatek tego nieświadoma, taka niewinna, delikatna, miła. Bo to trzeba przyznać – Teresa wyrodziła się w swojej rodzinie. A przecież nie miała od początku lekko. Gnieździli się w szóstkę w jednym, zrujnowanym pokoju. Jej ojciec pił, a matka, no cóż, nie potrafiła mu się przeciwstawić, a z czasem zaczęła do niego dołączać w libacjach. Przerażała mnie ta sytuacja. Przeciwnie niż mojego brata. Jego zainteresowanie atrakcyjną sąsiadką nie ograniczyło się do obserwowania jej na ulicy. Pewnego dnia, a było to chyba już w szkole średniej, zdecydował się do niej zagadać. Pamiętam to jak dziś. Strasznie lało, a Teresa biegła spóźniona na lekcję do tej swojej zawodówki krawieckiej, bez parasola oczywiście i w za wysokich obcasach – już wtedy ubierała się jak dorosła kobieta. Franek zatrzymał się niby jakiś dżentelmen z filmu, zdjął kurtkę i tę nieznajomą Tereskę okrył. Ona coś tam chyba protestowała, ale w końcu dała się odprowadzić pod same drzwi szkoły. Franek nie mógł przestać o tym gadać do końca dnia, a ja czułam, że będą kłopoty. Bo mój brat „zaprzyjaźnił się” z Tereską od tego dnia. Tak właśnie mówił. – Nie jest moją dziewczyną, jesteśmy po prostu przyjaciółmi. Jakby na potwierdzenie tych słów kilka tygodni później poznał Sylwię, swoją pierwszą licealną miłość. Po niej pojawiły się kolejne dziewczyny, ale Teresa, przyjaciółka mojego brata, była zawsze. Jadła u nas obiady, a nawet moja mama wykupiła jej klasową wycieczkę. Jednym słowem stała się powoli jakby członkiem naszej rodziny. Nie bardzo umiałam się z tym pogodzić. Nie byłam zazdrosna, ale ta cała sytuacja wydawała mi się po prostu nienormalna. – Przyznaj się, że jesteś po prostu zakochany – droczyłam się nieraz z bratem. – To niemożliwe, żebyś taką atrakcyjną dziewczynę traktował jak siostrę. A jednak najwyraźniej tak właśnie było, bo czas płynął, a Franek i Tereska nadal się tylko... przyjaźnili. Musiało chyba być między nimi jakieś tajemne porozumienie, bo w podobnym czasie poznali swoje drugie połówki. Tereska zaczęła się spotykać z Ryśkiem, kolegą z osiedla, mój brat natomiast poznał na studiach Dankę i dał nam do zrozumienia, że to coś poważniejszego. Oczywiście wydawałoby się, że trudno o naturalniejszy koniec przyjaźni męsko-damskiej niż ślub jednej ze stron, ale tym razem stało się zupełnie inaczej. Tereska i Rysiek wprawdzie szybko podjęli decyzję o tym, by się pobrać (niewątpliwie pomogło im to, że wkrótce na świecie miał pojawić się Daniel) i zamieszkali w wynajętej klitce obok mieszkania rodziców przyjaciółki mojego brata, ale to niewiele zmieniło. Po ślubie Tereski Franek zaczął przyjaźnić się nie tylko z nią, ale z jej mężem. Stali się wręcz nierozłączni Rysiek prowadził komis samochodowy, a mój brat zaczął zaniedbywać studia – które zresztą w końcu porzucił – żeby mu w tym interesie pomagać. Chłopak, który kiedyś nie miał pojęcia, co to jest świeca zapłonowa i nie umiałby zmienić koła, nagle stał się zapalonym fanem motoryzacji. Nie opuścił żadnego zlotu miłośników starych samochodów, a nie minęło wiele czasu, gdy sobie takiego gruchota sprawił! Nawet rodzice musieli przyznać, że dzieje się coś dziwnego. – Musisz zrozumieć, Franiu, że Tereska ma teraz własne życie – tłumaczyła kiedyś mojemu lekkomyślnemu bratu mama. – Niedługo będzie mieć dziecko, musi dbać o swoją rodzinę. Ty powinieneś zainteresować się własnym życiem, bo jak tak dalej pójdzie, to Danusia cię zostawi. A to wspaniała kandydatka na synową – wzdychała wymownie w tym miejscu. Po moim bracie takie słowa spływały jednak jak woda po kaczce: – Nie rozumiem, o co wam wszystkim chodzi – złościł się. – To chyba normalne, że pomagam Ryśkowi rozkręcić interes. W tych czasach studia to strata czasu, liczy się konkretny fach w ręku. A Tereska? Przecież my się prawie nie widujemy! Niestety, nie była to prawda. Rodzice, pochłonięci sprawami firmy, nie mieli o tym pojęcia, ale ja, ucząca się w domu studentka, wiedziałam, co się dzieje. Rysiek wychodził do pracy bardzo wcześnie. Musiałam przyznać, że prosty, ale porządny z niego chłopak, starał się jak mógł. Kiedy tylko jego stary opel ruszał spod domu, mój brat zmierzał do Tereski. Pod byle pretekstem: a to źle się poczuła, a to trzeba jej zrobić zakupy. Z czasem przestałam nawet pytać, po co do niej idzie, nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw. Przerażało mnie to, w co wpakował się Franek On sam nadal siebie oszukiwał, że nie jest zakochany, ale dla mnie jasne było, co się święci. Liczyłam jednak, że się opamięta. Przecież gdy tylko Rysiek wracał z pracy, był jego najlepszym przyjacielem. Jeździli razem po części, gotowali, a kiedy urodził się Daniel, wychodzili całą czwórką na spacery. Spytacie, czemu Ryśkowi taki układ nie przeszkadzał? Sama się nad tym zastanawiałam. Może po prostu przyzwyczaił się do obecności mojego brata, a może był tak pewien atrakcyjnej żony, że nie podejrzewał ją o zdradę? –To jest jakiś chory układ – stwierdziła narzeczona mojego brata i go rzuciła. – Ty mnie zdradzasz, ona jest dla ciebie najważniejsza – krzyczała. – Nawet jeśli naprawdę z nią nie sypiasz, to nic nie zmienia. To jest jakiś chory układ. Potem odeszła. Myśleliśmy, że Frankiem to wstrząśnie, że będzie chciał za wszelką cenę ją zatrzymać, ale on przyjął jej odejście ze stoickim spokojem: – Nie pasowaliśmy do siebie – wyjaśnił rodzicom. – To nie była dziewczyna dla mnie. To wy za wszelką cenę chcieliście mnie zmusić do małżeństwa z nią, ja jej nie kochałem. – A kogo kochasz, kto jest dziewczyną dla ciebie?! – nie wytrzymała mama. – Szczęśliwa mężatka z dzieckiem, z której mężem tak się ponoć przyjaźnisz?! Rozbijasz ich małżeństwo! – To są bzdury! – bronił się Franek. – Niczyjego małżeństwa nie rozbijam. Tyle lat wam tłumaczę, że Teresa to tylko moja przyjaciółka. Franek rzeczywiście nie widział chyba w swoim zachowaniu nic niestosownego i nie potrafił przewidzieć, że to wszystko zmierza wprost do katastrofy. Po kilku tygodniach zresztą oznajmił nam, że dostał pracę w Niemczech i wyjeżdża. Może głupio to zabrzmi, ale odetchnęliśmy z ulgą. – Może tam zapomni o tej całej Teresie – powiedziałam rodzicom. Potem nastąpiły inne wydarzenia i sprawy mojego brata zeszły na dalszy plan. Poznałam Sławka, zaczęłam szykować się do ślubu. Franek odzywał się, pisał e-maile. Był zadowolony, odkładał pieniądze na własne mieszkanie. Nie pytał, co u Teresy, a ja nie informowałam go sama z siebie, choć przecież wiedziałam, że urodziła drugie dziecko i że w jej małżeństwie chyba nie dzieje się najlepiej, bo coraz rzadziej widywałam Ryśka w domu. Zapytałam ją nawet o to pewnego razu: – Ach nie, wszystko dobrze – zapewniła mnie z uśmiechem. – Rysiek wyjeżdża co jakiś czas na kilka tygodni do Niemiec. Twój brat załatwił mu tam sezonową robotę, nie wiedziałaś? Byłam zaskoczona. Zapaliła mi się wtedy ostrzegawcza lampka w głowie. A więc jednak Franek nie zapomniał o niej. Podzieliłam się swoimi wątpliwościami z mamą: – Wiesz, to że załatwiał mu pracę, to jeszcze nic złego – uspokajała mnie. – Najważniejsze, że przestał rozbijać to małżeństwo. Może pozna tam kogoś i z czasem wszystko się ułoży. Mnie jednak złe przeczucia nie opuszczały Jak się okazało, nie bezpodstawnie. Bomba wybuchła kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Franek przyjechał wtedy niespodziewanie do rodziców, zasiadł do kolacji i oświadczył im: – Będę miał dziecko. „Tylko nie to” – pomyślałam. „Tylko nie to. To niemożliwe”. – To jakaś Niemka? – spytał po chwili milczenia ojciec. Ale ja już wiedziałam, zanim Franek, którego po raz pierwszy w życiu widziałam zmieszanego, zdążył odpowiedzieć. – Nie, to Polka. I znacie ją. Wszystko było jasne. Ale nikt nie chciał jeszcze wtedy w to uwierzyć. Bo to było zbyt straszne. – Teresa? – szepnęła mama – ale jak to jest możliwe? Przecież ona tu... dzieci... a ty tam... jej mąż... – nie wiedziała, co ma powiedzieć. I wtedy Franek opowiedział nam wszystko. Owszem, załatwił Ryśkowi pracę w Niemczech. Ale na swoje miejsce. Kiedy tamten jechał do Frankfurtu, Franek wracał do Polski. Nie zaglądał do domu, tylko jechał od razu do Teresy. Teraz nie wahał się nazywać jej już swoją ukochaną. Rysiek przez wiele miesięcy nie zorientował się, był przekonany, że Franek przyjeżdża do rodziców. W końcu Teresa zażądała rozwodu i wyłącznej opieki nad dziećmi. Spotkają się w sądzie. Dopiero wtedy to do niego dotarło. – Boże, rozbiłeś małżeństwo, pozbawiłeś dwoje dzieci ojca, nie tak cię wychowaliśmy. Zdradziłeś przyjaciela, co ty najlepszego zrobiłeś – krzyczał ojciec. – Nie masz już wstępu do tego domu. I Franek oczywiście wyszedł, coś tam jeszcze krzycząc o hipokryzji i o tym, jak się cieszy, że się od nas uwolni. Od tego czasu minęły 2 lata Dziecko Franka i Teresy urodziło się w styczniu. To córeczka, ma na imię Dominika. Widziałam ją raz, Teresa przebiegła z nią pod murem domu swoich rodziców. Zawołałam do niej odruchowo, ale może mnie nie poznała albo nie miała czasu, bo nawet się nie odwróciła. Moi rodzice wyrzekli się brata. Nikt z nas nie był na ich ślubie, nikt nie wymawia imienia ich dziecka. Jakby ani jego, ani Franka nigdy nie było. Do tej pory ja też brałam udział w tym buncie. Ale ostatnio przeczytałam ogłoszenie na słupie. Wiem, że powiesiła je Teresa, poznałam jej niestaranne pismo – ich córcia ma wadę serca, zbierają pieniądze na operację, liczy się każdy grosz. Już wiedziałam, co mam zrobić. Szkoda życia na obrażanie się. Jestem dość zamożna, mam dobrą pracę. Myślę, że będę mogła pomóc dziewczynce. Ale najważniejsze, że odbuduję relację z bratem. Jak to mówią, dziecko nie jest niczemu winne. Kupiłam największego misia, jaki był w sklepie. Mam nadzieję, że Dominisi się spodoba. Wczoraj Teresa powiedziała przez telefon, że mała uwielbia miśki. Albo mi się zdawało, albo moja bratowa miała gardło ściśnięte ze wzruszenia, gdy ze mną rozmawiała... ale może to tylko złe połączenie. Czytaj także:„Romans ojca zniszczył mi życie. Nie podeszłam do matury, mama przeszła załamanie nerwowe, a on nawet się nie odezwał”„Robiłam z siebie idiotkę, by poderwać faceta. Dałam sobie spokój, gdy nakryłam go z innym”„Każdy facet, którego kochałam, zostawiał mnie dla innej. I to nie młodszej, ładniejszej i bogatszej...”
35 odpowiedzi na pytanie: Mój brat chciał popełnić samobójstwo….. 🙁 on sam musi a ty bądź z nim Współczuję bardzo 🙁 Zgadzam się z Valą – brat sam musi chcieć się leczyć, chcieć żyć Ty możesz być obok, pomagać, niech brat wie, czuje, że ma w Tobie wsparcie ale i tak wszystko zależy od niego tacy ludzie przede wszytskim muszą wiedzieć, że są mega potrzebni i kochani- trzeba ich wciąż i wciąż o tym zapewniać… Zamieszczone przez aduchaWczoraj, zdązyłam go uratować- wziął garść relanium i zapił. Pogotowie, płukanie i….. Brat ma problemy alkoholowe- jest na terapii, już raz też chciał popełnić samobójstwo- też zdązyłam….potem był pobyt w osrodku odwykowym na własne żądanie a potem śmierś mamy i przerwał leczenie. Wiem, ze leczenie jest trudne ale te próby samobójcze… Ma żonę, ale wydaje mi się że coś z nimi nie jest dobrze, dziewczyny jak mu pomóc….? aducha współczuje przeżyć 🙁nie wiem jak pomóc, może jakiś dobry psycholog, terapia rodzinna, ośrodek odwykowy… ale musi chcieć sam coś ze swoim życiem zrobić… trzymam kciuki żeby się udało Zamieszczone przez Sutacy ludzie przede wszytskim muszą wiedzieć, że są mega potrzebni i kochani- trzeba ich wciąż i wciąż o tym zapewniać… są 2 szkoła – druga mówi coś wręcz przeciwnego – że musi spaść na samo dno i zostać bez przyjaciół/rodziny żeby zrozumieć i coś zmienić… znam kogoś kto pił 20 lat i nic nie pomagało – prośby, groźby, płacze, zapewnienia o miłości – nie zmieniały nic pewnego dnia został sam (za radą psychologa wszyscy się odsunęli) – i wtedy zgłosił się na odwyk, w wakacje minie 8 lat jak nie pije alkoholu… Zamieszczone przez fridasą 2 szkoła – druga mówi coś wręcz przeciwnego – że musi spaść na samo dno i zostać bez przyjaciół/rodziny żeby zrozumieć i coś zmienić… znam kogoś kto pił 20 lat i nic nie pomagało – prośby, groźby, płacze, zapewnienia o miłości – nie zmieniały nic pewnego dnia został sam (za radą psychologa wszyscy się odsunęli) – i wtedy zgłosił się na odwyk, w wakacje minie 8 lat jak nie pije alkoholu… Ja też o tej szkole słyszałam. Współczuję, sytuacja jest naprawdę trudna. Najgorsze jest w tym, że w znacznej mierze wszystko zależy od niego. Najlepszym rozwiązaniem jest pójść do ośrodka walczącymi z uzależnieniami, oni powinni fachowo skłonności samobójcze, może jakies leki pomogą? Zamieszczone przez fridasą 2 szkoła – druga mówi coś wręcz przeciwnego – że musi spaść na samo dno i zostać bez przyjaciół/rodziny żeby zrozumieć i coś zmienić… znam kogoś kto pił 20 lat i nic nie pomagało – prośby, groźby, płacze, zapewnienia o miłości – nie zmieniały nic pewnego dnia został sam (za radą psychologa wszyscy się odsunęli) – i wtedy zgłosił się na odwyk, w wakacje minie 8 lat jak nie pije alkoholu… ja się nie znam na tym jakie są szkoły, ale znalam 3 osoby, kóre popełniły samobojstwo, wszytskie czuły się samotne, niepotrzebne, niekochane…oczywiście wcale tak nie było:( Zamieszczone przez Suja się nie znam na tym jakie są szkoły, ale znalam 3 osoby, kóre popełniły samobojstwo, wszytskie czuły się samotne, niepotrzebne, niekochane…oczywiście wcale tak nie było:( A byli alkoholikami?To zmienia sytuację. podpiszę się pod wszystkim co napisały dziewczyny on sam musi sobie z tym poradzić, a Wy – możecie mu w tym tylko pomóc brat musi wiedzieć, że jesteście bisko ściskam Zamieszczone przez fridasą 2 szkoła – druga mówi coś wręcz przeciwnego – że musi spaść na samo dno i zostać bez przyjaciół/rodziny żeby zrozumieć i coś zmienić… znam kogoś kto pił 20 lat i nic nie pomagało – prośby, groźby, płacze, zapewnienia o miłości – nie zmieniały nic pewnego dnia został sam (za radą psychologa wszyscy się odsunęli) – i wtedy zgłosił się na odwyk, w wakacje minie 8 lat jak nie pije alkoholu… Współczuję. Miałam alkoholika w to jedno – niszczy siebie i wszystkich w koło. Drugie – to bezradność, beznadzieja, depresja – w ostrym okresie może pomóc psychiatra i psycholog. Poza tym samobójca, który naprawdę chce się zabić, robi to skuteczniej, żeby nie było szans na uratowanie. Moim zdaniem brat woła o pomoc. Aducha bardzo mi przykro nie potrafie nic doradzić trzymam kciuki żeby wszystko było ok Bardzo trudna sytuacja i mocno współczuję. Też wydaje mi sie, że to bezradność brata skłania go do takich posunięć i prób Może nie samobójczych, ale zwrócenia na siebie uwagi czy jak napisała Alex wołania o pomoc…. Konieczna terapia psychologiczna, terapia uzależnień, najlepiej w ośrodku. Może uda Tobie i rodzinie brata skłonić go do tego, by się położył i spróbował, ale musi sam tego chcieć. Tam juz dodadzą mu sił i większej wiary w siebie i życie. Trzymam kciuki by sie powiodło…. Daj znać… Przykro mi 🙁 Szkoly szkolami, ale mysle, ueosoby otaczajace alkoholika powinny rowiez poszukac pomocy u specjalisty, by wiedziec, jak ze czlowiek uzalezniony od alkoholu, mimo staran bliskich, czuje sie odepchniety, zaniedbany przez wszystkich, uwaza, ze wszystko wie najlepiej i ze nie ma problemu, a inni nic nie wiedza i sie nie znaja. Napewno problem jest straszny. Zwlaszcza, gdy zakrawa juz o proby samobojcze. Wspieraj brata, ale on- jako dorosly czlowiek podejmuje decyzje, na ktore nie masz mozliwosci wplynac. Zycze naprawde duzo sil. Zamieszczone przez ulalukiA byli alkoholikami?To zmienia sytuację. jedna osoba była alkoholikiem- 38 lat- pozostawiona sama sobie- zrobiła to co zrobiła, druga lubiła używki, ale czy to już był alkoholizm tego nie wiem miała 20 lat, trzecia nie piła wogóle miała 23 lat. DZIĘKI ZA ODZEW. MÓJ BRAT JUŻ NIE RAZ ZWRACAŁ SIĘ DO MNIE Z PROŚBĄ O POMOC. NAJWAŻNIEJSZE BYŁO, ZE UŚWIADOMIŁ SOBIE ŻE POTRZEBUJE POMOCY. PO PIERWSZEJ PRÓBIE, POMIMO STRATY PRACY ZDECYDOWAŁ SIĘ NA POBYT W OŚRODKU, NIESTETY BYŁ TYLKO 3 DNI I MUSIAŁ PRZERWAĆ BO TAK JAK PISAŁAM ZMARŁA NASZA MAMA. BARDZO TO PRZEŻYŁ. POTEM BYŁO SPOKOJNIE I ZNOWU ZAPRZECZENIE. TERAZ NIE PIŁ JUŻ 3 MIESIĄCE CHODZI NA MITTINGI I ZNOWU. WCZORAJ BYŁA MOWA O OŚRODKU ALE POTEM ZREZYGNOWAŁ. STWIERDZIŁ, ŻE STRACI KOLEJNY RAZ PRACĘ I KREDYTY ITD DZIŚ BYŁAM U NIEGO ALE JEST W CIĘZKIM STANIE PSYCHICZNYM, PYTAŁAM CZY COS SIĘ STAŁO ALE NIE CHCE MÓWIĆ. JUTRO ZNOWU IDĘ. WARTO JESZCZE WSPOMIEĆ ŻE NASZ TATA POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO – TO TKWI W NAS JAK ZADRA. NAJGORSZE JEST TO ZE JEGO ŻONA TAK SŁABO WSPÓLPRACUJE, CHYBA NIEUKŁADA IŚE IM – WIEM WIEM ŻONA ALKOHOLIKA. ALE NIR CHCE BRAĆ UDZIAŁU W LECZENIU, MYŚLĘ ŻE TEŻ GO NIE WSPIERA JAK TRZEBA, MOŻE SIĘ MYLĘ. TERAZ PISAŁAM DO NIEGO SMS I NIE ODPISAŁ, NIEWIEM MOZE ŚPI A MOŻE…. NIE MOGĄ JEGO CIĄGLE KONTROLOWAĆ Aducha, nie dasz rady pilnować go 24h na dobę. To awykonalne. Ja nie jestem specjaistą w tej dziedzinie, ale wydaję mi sie, że skłonności samobójcze są dziedziczne, jakiś składnik w mozgu jest za to odpowiedzialny. Sama sobie nie poradzisz, idź np do dobrego psychiatry, może leki zapisze? Konieczna jest pomoc specjalistów Aducha, wspołczuje bardzo. Zastanawia mnie to, jak to się dzieje, ze 2 razy byłaś o odpowiedniej godzinie, w odpowiednim miejscu? Zrządzenie losu? telefon od brata? telefon od osoby 3? A zastanawiam się dlatego, że zazwyczaj osoby, które naprawde chcą odebrać sobie życie, a nie tylko zagrać na uczuciach innych, robią to zazwyczaj skutecznie. Zamieszczone przez aduchaWczoraj, zdązyłam go uratować- wziął garść relanium i zapił. Pogotowie, płukanie i….. Brat ma problemy alkoholowe- jest na terapii, już raz też chciał popełnić samobójstwo- też zdązyłam….potem był pobyt w osrodku odwykowym na własne żądanie a potem śmierś mamy i przerwał leczenie. Wiem, ze leczenie jest trudne ale te próby samobójcze… Ma żonę, ale wydaje mi się że coś z nimi nie jest dobrze, dziewczyny jak mu pomóc….? Bardzo współczuję. Przeżyłam podobną sytuację półtorej roku temu. Tylko, że mu się udało. Zostawił wszystkich z ogromnym poczuciem winy. Najbliższa rodzina nadal się leczy. Trudno jest zrozumieć ten krok. Początkiem zapewne jest alkoholizm ale myślę, że jest to bardziej złożone. Naprawdę bardzo współczuję sytuacji. Może być dobrze tylko wtedy jak brat będzie tego chciał. Nic na siłę. Niestety ale jak on tego nie zrozumie to takich prób może być więcej, aż do skutku. Zamieszczone przez bruniAducha, wspołczuje mnie to, jak to się dzieje, ze 2 razy byłaś o odpowiedniej godzinie, w odpowiednim miejscu?Zrządzenie losu? telefon od brata? telefon od osoby 3? A zastanawiam się dlatego, że zazwyczaj osoby, które naprawde chcą odebrać sobie życie, a nie tylko zagrać na uczuciach innych, robią to zazwyczaj skutecznie. ja też tak uważam…. Nieudane próby to wołanie-rozpaczliwe wołanie:( Zamieszczone przez Suja też tak uważam…. Nieudane próby to wołanie-rozpaczliwe wołanie:( Wołanie o pomoc o zwrócenie uwagi… znam podołania codziennym problemom, niska samoocena, a nawet problemy wymyślone (tzn sytuacje, które interpretujemy inaczej niż jest w rzeczywistości, gdy z igły robimy widły). To wszystko może doprowadzić do sięgania po używki i do prób samobójczych, które na prawdę takimi nie jestem psychologiem, piszę z własnego doświadczenia… 12Następne » Znasz odpowiedź na pytanie: Mój brat chciał popełnić samobójstwo….. Dodaj komentarz
Watch My Stepbrother gets Horny and Fucks Me When We are Alone gay video on xHamster - the ultimate selection of free Colombian Amateur HD porn movies!
To tak skomplikowane ze az wraz z rodzina wieszkam za granica, ten moj brat mieszka w Polsce , nie moge zrobic nic rano dostalam wiadomosc od bratowej ze on powiedzial ze sie zabije…ja w placz, odrazu zrobilismy narade rodzinna z tata i mama, zdecydowalismy ze mama poleci jutro do Polski , bo nic zdalnie nie wrocilismy z wakacji z pl, wszyscy z nim rozmawialismy, prosba i grozba i ja i moj maz, i rodzice. On ma dwoje malych dzieci, z zona im sie nie uklada , i co by on nie mial do niej to niestety ale on jest pijakiem, i jej zawsze jest na wierzchu… i to mu powiedzielismy, nie uklada sie, nie da rady naprawic, trudno , ludzie sie rozchodza, ale musisz byc trzezwy , po pijaku nic nie zrobisz…. My pomozemy , ale badz trzezwy, moze wszywka? Moze znowu terapeuta? Kazal nam XXXX I nie robic z niego alkoholika. I dzis taka bomba, ona pisze ze on chce sie Zabic, i za 15min ze jedzie z dziecmi na dwa dniu urlopu, i zebysmy moze do kogos zadzwonili zeby go pilnowal. I pojechala. A my wydzwaniamy, piszemy…. Nie mam sily
Odpowiedzi SŁUCHAM.?!?!?!?!?!TY Z BRATEM.?!/?!NO WAY.!Weźź.!Tak nie można.! Slawekzz odpowiedział(a) o 19:43 Slawekzz odpowiedział(a) o 19:44 A twoi rodzice to siostra i brat ? Bo jeżeli tak to u was rodzinne. Czyli twoja mam to twoja ciocia i tak samo z tatą XD AdiRoot odpowiedział(a) o 19:45 Nie chce być wytykany xD... jestem jak dla mnie to nie jest nic złego, ponieważ napięcie trzeba w jakiś sposób wyładować, lecz równie dobrze jest poprostu porozmawiać. blocked odpowiedział(a) o 19:45 Cóż czasu nie odwrucisz..:/Musisz przestać o tym myslećA to co czujesz do brata to ZAUROCZENIE .Pozatym nie rozgrywaj tej akcji jeszcze bardziej bo morzesz mieć kłopoty i plotki na swój temat.. blocked odpowiedział(a) o 19:47 tak .. to raczej nie tak . a czytałam że taka kobieta też ze swoim bratem .. no wiesz co .. i się w sobie zakochali - ale to nie była taka miłość między rodzeństwem tylko coś więcejale i tak to jest ZŁE .! blocked odpowiedział(a) o 19:49 Ja nie widzę w tym nic złego, przecież to nie Ty wybierasz kto Ci się podoba, a kto nie. Co prawda, to tylko moje zdanie, a nie ukrywajmy, jestem trochę walnięta. To źle a nie masz chłopaka mi się wydaje że to przejdzie ja mam tak że się kocham w moim kuzynie =] Dobra, dobra. Nie tylko ty tak masz. Jeśli nikt się nie dowie... Ale ślubu wam nie udzielą . :D Dejvid odpowiedział(a) o 19:49 Teraz czujesz się okropnie. Trzeba by było pomyśleć wcześniej o konsekwencjach. Nie zwracaj uwagi na te głupie odpowiedzi. To nie jest twoja wina, ale powinnaś pogadać z bratem i znaleźć sobie chłopaka a jemu skombinuj dziewczynę, jeżli będziecie mieli kogoś kogo pokochacie to przestaniecie o sobie mysleć. PozdrO,Powodzonka... \biedna :( współczuje ci z serduszka nieeeX2 odpowiedział(a) o 19:43 AdiRoot odpowiedział(a) o 19:51 Haha xD nie no nie moge się powstrzymać jak patrze na komentaże typu : "leczcie sie" "idz do psychiatry" itp. Ludzie, sami pewnie mieliście gorsze wpadki xDAle jak powiedziała pewna inteligenta osoba "Człowiekowi robi się lepiej gdy widzi kogoś gorszego/głupszego od niego który robi z siebie debila, ponieważ może w tedy poczuć iż jest od niego lepszy"Ale nie no prawda jest taka że zdarza się, i mówię ci dziewczyno pogadaj z bratem, a jeśli już tak bardzo momentami jesteś "napalona" to po prostu idź w jakieś miejsce gdzie będziesz miała chwile samotności i spuść ciśnienie, doprowadzając się do orgazmu. Raksa odpowiedział(a) o 20:35 to nie Twoja wina! serce nie sługa. moim zdaniem jakbys znalazla sobie chlopaka i bys sie zakochala to moze by Ci przeszlo. nie martw sie. Fast odpowiedział(a) o 22:14 Osz [CENZURA]..! Ale wlepa Ja [CENZURA] nie no nie bd Cie pogrążał..:D:D (wyrozumiały:D) Ja [CENZURA] ale jaja teraz mi się to śniło bd w nocy..:P NIe no albo przestańcie albo kręćcie porno.:| blocked odpowiedział(a) o 19:44 Pójdziesz do piekła ! ] : - > To okropne. Powinnaś znaleźć sobie chłopaka i unikać narazie swojego brata... 95roksi odpowiedział(a) o 14:23 Słuchaj coś ci powiem...kiedys rowniez byla taka milosc,lecz wprowadzili zakaz bo rodzily sie kalekie dzieci,wiec jesli sie kochacie to najgorsze jest to ze prawo tego zakazuje i ze musicie sie ukrywac,lecz jesli naprawde chcecie byc ze soba to badzcieŻyczę szczęścia;) Pogięło was? Leczcie się ! Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
On jest tylko półtora roku starszy ode mnie, ale wygląda na o wiele starszego. Ja jestem bardzo leniwy. Jestem także bardzo niecierpliwy i interesuję się wieloma sprawami. Nigdy niczego nie robię dobrze, ponieważ nie potrafię się skupić na jednej rzeczy. Mój brat pracuje powoli, ale wszystko, co robi jest doskonałe.
Zachowuje sie jakby był moim starszym bratem i on mi rozkazuje, krzyczy na mnie itp. Ja sobie na to nie pozwalam. Kiedyś miałam do tego cierpliwość, ale już dawno się wyczerpała! Kiedy zaczyna mi rozkazywać itp. to ja stawiam na swoje i on wtedy zaczyna krzyczeń i mnie bić. W takim razie ja się 'bronię' + też podnoszę głos.